Z poniedziałkowej sesji terapeutycznej (30 marzec 2020):
– … Na ostatniej sesji zapytała mnie pani o uczucia względem ojca i nie potrafiłam ich wychwycić. Było tak, jakby nic się nie działo; nic nie czułam, czułam się spokojnie. Postanowiłam przygotować się na dzisiejszą sesję w tym temacie. Chciałam pisać o tym, co czuję do ojca. Przeniosłam się we wspomnieniach do czasu gimnazjum. Opisałam moje szkolne przeżycia i dalej chciałam pisać o tym, co po szkole, w domu. I wyszło tak jakoś, że napisałam jeszcze sporo, ale zauważyłam, że ani razu w notatkach nie wspomniałam o ojcu, a to miał być temat. Szkoła miała być wstępem, miała mnie doprowadzić do wspomnień z tego okresu mojego życia, ale na szkole moje pisanie się skończyło. Po tym wglądaniu we wspomnienia płakałam i nie chciałam dłużej drążyć tematu… Napisałam o szkole i było to trudne doświadczenie. O ojcu nie udało mi się napisać nic, z czego wnoszę, że wspomnienia relacji z ojcem są jeszcze trudniejsze niż bardzo nieprzyjemne wspomnienia ze szkoły. Pomyślałam, że na razie porzucę temat relacji z ojcem, bo nie czuję się gotowa na to, by się nim zajmować. Myślę, że wrócę do niego, kiedy znowu będziemy miały stacjonarną terapię; wtedy będzie mi łatwiej.
– W ostatnim czasie wystąpiła u mnie obawa czy taka myśl,… że postanowi pani zrezygnować z prowadzenia mojej terapii. Że dojdzie pani do wniosku, że nasza relacja jest zbyt bliska i dlatego nie może pani dłużej się nią zajmować.
Nastaje poważna krótka cisza.
– O niczym takim nie myślę. Co sprawiło, że pani pomyślała, że ja nie zechcę dłużej się pani terapią zajmować? Co sprawiło, że pani pomyślała o zakończeniu terapii? Mówiła pani ostatnio, że rodzina nie uważa pani terapii za potrzebną, że mama radzi pani ją zakończyć. To były głosy członków pani rodziny. Ważne jest natomiast to, co pani uważa za potrzebne dla siebie.
Płaczę. Pani terapeutka jest ze mną; dzisiaj to czuję.
– Tak. Dla mnie terapia jest bardzo ważna, tylko… Trochę brakuje mi zwyczajnego trybu. Na sesjach telefonicznych w tamtym tygodniu nie czułam, że naprawdę rozmawiamy. Jakby nie było pani, jako osoby, tylko pani głos… Na poprzedniej sesji, po tym, jak opowiedziałam mój sen (w którym pani była pod wpływem alkoholu), miałam wrażenie… że jest pani pod wpływem alkoholu. Było to nieprzyjemne wrażenie i utrudniało mi skupienie na dalszej rozmowie. Budziło niepokój.
– Ale czy sen jest rzeczywistością?
– Nie. Ja wiedziałam, że nie mam żadnych podstaw, które wskazywałyby na to, że nie jest pani trzeźwa. Ale było to tak, jakby po opowiedzeniu snu w mojej głowie powstała myśl o pani i alkoholu, i nie mogłam się jej pozbyć. Myśl o tym, że mogłaby pani mieć problem z alkoholem obudziła we mnie niepokój, a ponieważ się nie widziałyśmy, trudno było mi przekonać się, że na pewno jest pani trzeźwa.
– To prawda. Nie mogła mnie pani skontrolować. Nie widziała mnie pani, a kiedy się kogoś nie widzi, snuje się różne scenariusze o tej osobie: co robi w danej chwili, gdzie jest,… Telefonicznie ma pani ograniczoną możliwość kontrolowania sytuacji. Myślę, że potrzeba kontroli jest wynikiem doświadczeń pani relacji z ojcem, który sam siebie nie kontrolował i pewne rzeczy musiałyście kontrolować wy za niego.
Tak. Myślę o tym, że nie można mu zaufać. Kiedy mówi, że kończy pić, nie znaczy, że kończy pić. Kiedy mówi, że jest „trzeźwy”, tylko trochę wypił, nie znaczy to, że na tym się skończy. Alkoholik umie ukrywać, umie kłamać, nie można polegać na jego słowach… … …
… … …
– Co się dzieje, że znowu pani milczy?
(…)
– Dziś, od początku… Chciałam powiedzieć: „od początku spotkania”. Dziś od początku rozmowy czuję się realnie. Chyba udaje mi się przestawić na ten sposób telefoniczny.
(…)