Bóg, ludzie, ja.
Ostatnio pisałam o sensie i Sensie. Może jest tak, że trzeba się nie bać, żeby je znaleźć.
Strach jest podstępny, potrafi dobrze się maskować. Tak samo jak nieufność (Przybierają często postać decyzji (w twoim własnym mniemaniu, słusznej))
Żeby znaleźć S(s)ens, trzeba najpierw rozumieć swoje potrzeby, swoje zainteresowania, umiejętności, emocje, itp.
A jak je zrozumieć? Sądzę, że zacząć można od pytania:
Na czym mi właściwie zależy? Czego CHCĘ dla siebie?
A jeżeli sądzę, że na niczym mi nie zależy, to z czego to wynika?
Lęk
On nie pozwala dotrzeć do tego, jaka jestem. Nie daje też poznać innych. Wszystko hamuje i przesłania, wypacza.
Odsuwanie się od sytuacji i czynników lękowych – działa. Przynosi spokój, wytchnienie, ale przy tym coś ważnego tracę.
Na tyle ważnego, że wszystko inne zdaje się nie mieć już znaczenia.
W strachu przed odrzuceniem, łatwiej jest odejść samemu. Ten stan niepokoju jest trudniejszy do zniesienia niż strata.
A zresztą, działa to tak: Kiedy odchodzisz, jest lepiej. Niepokój mija, zjawia się spokój.
Po dłuższym czasie zauważysz (albo i nie), że ten twój spokój – to pustka.
Przyjrzeć się, zrozumieć, odzyskać (a może odkryć)
„Nic, o czym myślimy nie jest w stanie w żaden sposób Mu zaszkodzić”
„Nic nie pojawia się bez przyczyny. Może nie należy się bać, tylko w spokoju obserwować.”
„Kiedy przestajemy się bać, możemy przyjrzeć się temu, co tak naprawdę się dzieje i z czego to wynika”
To słowa-drogowskazy od dwojga mądrych ludzi, z którymi ostatnio rozmawiałam 🙂